Można zarzucać Hołdysowi kilka słabszych utworów ("Another Day", "Nie Zabijaj", "Kołysanka Dla Tytusa"), czy sięganie po klasyczne "Niewiele Ci Mogę Dać". Generalnie jednak Hołdys.com jest albumem, po którego przesłuchaniu dzisiejszy skład Perfectu powinien się zapaść pod ziemię. Dosłownie. Porównanie natchnionych, naturalnych ballad, takich jak "Molier", czy "Jeżeli Jesteś Tam" z kiczem w rodzaju "Niepokonanych" zwyczajnie kompromituje Grzegorza Markowskiego i spółkę. Hołdys wrócił, nagrał solidną płytę i pokazał ludziom podszywającym się pod jego dawną nazwę, na czym polega różnica między sztuką, a graniem do kotleta.
W ogóle nie powinni na tą scenę wchodzić bez Hołdysa. Ironią losu, potwierdzoną wyrokiem sądu jest, że prawo do nazwy Perfect przyznano obecnemu składowi a nie Hołdysowi. Wstyd!
Dla mnie Hołdys zawsze będzie kimś w rodzaju guru polskiego rocka, a Perfect niech sobie istnieje bo nie wszystkie ich utwory są złe. Gusty jak i muzyka zmienia się nam cały czas i to jest fajne.
Wielka szkoda że przeszła mu ochota na nagrywanie nowych numerów - od czasu do czasu tylko jeden, dwa utwory nagra. Ogromna szkoda, bo ma gość niesamowitą łatwość pisania utworó które zapadają w pamięci na długie lata.
Wyrok który odebrał prawo do używania nazwy Perfect przez Hołdysa powinien być zaskarżony, anulowny, to wstyd że twórca nawiększych przebojów zespołu - klasyki polskiego rocka - nie ma prawa do używania nazwy Perfect.
Nie zgodzę się. Jestem, Geny i Smigło to świetne ROCKOWE albumy pełne znakomitych kompozycji i profesjonalizmu muzyków, a i później nie było najgorzej - XXX to przyjemna w odbiorze płyta, mimo swojej "radiowości" nie tracąca rockowego szlifu. Można płakać, że nie ma Hołdysa, ale Kozakiewicz, Krzaklewski czy Sygitowicz sroce spod ogona nie wypadli.
A Hołdys.com jest naprawdę dobrym albumem, szkoda że jedynym jaki Hołdys z siebie wydusił w ostatnich latach.
One takie dobre jak dobre jest granie do kotleta. Mało to ma wspólnego ze sztuką ale dobrze sprzedaje się. Kozkiewicz, Sygitowicz, Krzaklewski? A co ci sprawni muzycy osiągnęli w polskiej myzyce? Nic, same ogony, u innych artystów. 90% każdego koncertu zespołu obecnego Perfect-u to kompozycje Hołdysa.. Żart!
Dla ciebie pewnie tak, dla mnie nie, rzecz gustu. Fakty są jednak takie, że i Krzaklewski i Sygitowicz nagrali więcej płyt solowych od Hołdysa co obala (od początku nonsensowną) tezę o rzekomych "ogonach, u innych artystów". Natomiast współpracy z innymi ani Kozakiewicz, ani Krzaklewski, ani Sygitowicz wstydzić się nie muszą, bo są tam takie kalibry jak Breakout, Air Condition, Halina Frąckowiak, Krzysztof Ścierański, Romuald i Roman, Test, Zbigniew Namysłowski ... Ponadto, żadnemu z nich, i to choćby nie wiem ile wypili, nigdy nie przyszło do łba, że są "więksi" niż Eric Clapton :)
Sygitowicz to akloholik, którego, wierwp wyrzuciła z swojego zespołu Maryla Rodowicz, w drugiej kolejności Hołdys. Kozakiewicz różne nuty grał - dobre wiosło ale beznadziejny twórca, tak samo jak wspomniany wcześniej Sygitowicz. Wóda, kolego ich pogrążyła.Autobiografię, Nie płacze Ewka kojarzy większosć ciekawych myzyki, Żadnego nagrania dówch wymienionych nikt nie kojarzym bo nic ciekawo nie napisali
Autobiografię i Nie płacz Ewka kojarzy przede wszystkim twoje pokolenie, bo to dla tego właśnie pokolenia zostały napisane. Napisane!, i nie przez Hołdysa tylko przez Olewicza. W tamtym czasie to byłyby hity nawet gdyby muzykę skomponował ktoś inny. Zarówno panowie K jak i pan S to znacznie lepsi gitarzyści od Zbynia, a że ten wokalistą też jest marnym to powinnien się cieszyć, że tylu znakomitych muzyków zechciało na niego tyrać. Zabranie nazwy "Perfect" Zbyniowi to przynajmniej cząstkowa sprawiedliwość, bo kasę i sławę za zespół zgarniał głównie on.
Kozakiewicz skomponował lwią część repertuaru zespołu Test. Czy gitarzysta, który nie występuje pod własnym nazwiskiem, jest przegrany? Sądzę, że Kozakiewicz czy Sygit raczej mają być z czego dumni. A jeśli wóda ich pogrążyła, to pan Andrzej Kowalik powinien czuć z nimi jakieś mentalne pokrewieństwo. :)
Co do "Nie płacz Ewka" to gdzieś mi się obiło o uszy że utwór ten został na szybko na kolanie skomponowany gdyż w trakcie nagrywania płyty okazało się że zostało trochę miejsca i trzeba było coś dograć.A co do Hołdysa to należy jeszcze nadmienić że przecież był też producentem płyt innych artystów.
Dokładnie, nagrali to jako ostatnie nagranie w czasie, o ile się nie mylę pierwszej sesji zrealizowanej na dziko, kolejne sesje też były zrealizowane na dziko. Z tychże sesji później Polskie Nagrania złożyły pierwszą dużą płytę zespołu. Utwór stał się przebojem roku 1981, w zasadzie wszędzie go grano - był chyba nawet większym przebojem niż Autobiografia. Zabawne ale słowa zespołu zostały opacznie zrozumiane, z tego powodu Hołdys postanowił że nie bedzie go wykonywał więcej.
Gdyby były inne czasu twórca byłby ustawiony materialnie do końca życia a tak w nowej Polsce odebrano artyście, twórcy, prawo do używania nazwy. Zart i kpina.
Dobra płyta, o dwa nieba lepsza od wszystkiego co Perfect nagrał bez Hołdysa.
OdpowiedzUsuńONI SĄ SIEBIE WARCI --!!!
OdpowiedzUsuńMożna zarzucać Hołdysowi kilka słabszych utworów ("Another Day", "Nie Zabijaj", "Kołysanka Dla Tytusa"), czy sięganie po klasyczne "Niewiele Ci Mogę Dać". Generalnie jednak Hołdys.com jest albumem, po którego przesłuchaniu dzisiejszy skład Perfectu powinien się zapaść pod ziemię. Dosłownie. Porównanie natchnionych, naturalnych ballad, takich jak "Molier", czy "Jeżeli Jesteś Tam" z kiczem w rodzaju "Niepokonanych" zwyczajnie kompromituje Grzegorza Markowskiego i spółkę. Hołdys wrócił, nagrał solidną płytę i pokazał ludziom podszywającym się pod jego dawną nazwę, na czym polega różnica między sztuką, a graniem do kotleta.
Usuńhttp://www.porcys.com/Reviews.aspx?id=76
ps: następnym razem nie krzycz
Każdy ma swoje zdanie , szanuję Twoje i mam prawo się z tym nie zawsze zgadzać !
OdpowiedzUsuńCo by nie powiedzieć to ostatnie dokonania Perfektu to już nie jest to.Chyba umknął Im ten moment kiedy mogli ze sceny zejść niepokonani.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie powinni na tą scenę wchodzić bez Hołdysa.
OdpowiedzUsuńIronią losu, potwierdzoną wyrokiem sądu jest, że prawo do nazwy Perfect przyznano obecnemu składowi a nie Hołdysowi.
Wstyd!
Dla mnie Hołdys zawsze będzie kimś w rodzaju guru polskiego rocka, a Perfect niech sobie istnieje bo nie wszystkie ich utwory są złe. Gusty jak i muzyka zmienia się nam cały czas i to jest fajne.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda że przeszła mu ochota na nagrywanie nowych numerów - od czasu do czasu tylko jeden, dwa utwory nagra. Ogromna szkoda, bo ma gość niesamowitą łatwość pisania utworó które zapadają w pamięci na długie lata.
UsuńWyrok który odebrał prawo do używania nazwy Perfect przez Hołdysa powinien być zaskarżony, anulowny, to wstyd że twórca nawiększych przebojów zespołu - klasyki polskiego rocka - nie ma prawa do używania nazwy Perfect.
Dla zasady, aby sprawiedliwości stało się zadość.
UsuńNie zgodzę się. Jestem, Geny i Smigło to świetne ROCKOWE albumy pełne znakomitych kompozycji i profesjonalizmu muzyków, a i później nie było najgorzej - XXX to przyjemna w odbiorze płyta, mimo swojej "radiowości" nie tracąca rockowego szlifu. Można płakać, że nie ma Hołdysa, ale Kozakiewicz, Krzaklewski czy Sygitowicz sroce spod ogona nie wypadli.
OdpowiedzUsuńA Hołdys.com jest naprawdę dobrym albumem, szkoda że jedynym jaki Hołdys z siebie wydusił w ostatnich latach.
One takie dobre jak dobre jest granie do kotleta. Mało to ma wspólnego ze sztuką ale dobrze sprzedaje się.
UsuńKozkiewicz, Sygitowicz, Krzaklewski? A co ci sprawni muzycy osiągnęli w polskiej myzyce? Nic, same ogony, u innych artystów.
90% każdego koncertu zespołu obecnego Perfect-u to kompozycje Hołdysa..
Żart!
Krzaklewski 2 albumy solowe, Sygitowicz 3, w tym jeden w USA, a Zbynio jeden jedyny.
OdpowiedzUsuńTen jeden, jedyny, jest o dwie galatyki dalej niż wszytko co dwa mymienieni nagrali lub nagrają,
UsuńDla ciebie pewnie tak, dla mnie nie, rzecz gustu. Fakty są jednak takie, że i Krzaklewski i Sygitowicz nagrali więcej płyt solowych od Hołdysa co obala (od początku nonsensowną) tezę o rzekomych "ogonach, u innych artystów". Natomiast współpracy z innymi ani Kozakiewicz, ani Krzaklewski, ani Sygitowicz wstydzić się nie muszą, bo są tam takie kalibry jak Breakout, Air Condition, Halina Frąckowiak, Krzysztof Ścierański, Romuald i Roman, Test, Zbigniew Namysłowski ... Ponadto, żadnemu z nich, i to choćby nie wiem ile wypili, nigdy nie przyszło do łba, że są "więksi" niż Eric Clapton :)
OdpowiedzUsuńSygitowicz to akloholik, którego, wierwp wyrzuciła z swojego zespołu Maryla Rodowicz, w drugiej kolejności Hołdys.
OdpowiedzUsuńKozakiewicz różne nuty grał - dobre wiosło ale beznadziejny twórca, tak samo jak wspomniany wcześniej Sygitowicz. Wóda, kolego ich pogrążyła.Autobiografię, Nie płacze Ewka kojarzy większosć ciekawych myzyki, Żadnego nagrania dówch wymienionych nikt nie kojarzym bo nic ciekawo nie napisali
O czym tu rozmawiać? O przegranych gitarzystach? Nie ma to sensu!
OdpowiedzUsuńAutobiografię i Nie płacz Ewka kojarzy przede wszystkim twoje pokolenie, bo to dla tego właśnie pokolenia zostały napisane. Napisane!, i nie przez Hołdysa tylko przez Olewicza. W tamtym czasie to byłyby hity nawet gdyby muzykę skomponował ktoś inny. Zarówno panowie K jak i pan S to znacznie lepsi gitarzyści od Zbynia, a że ten wokalistą też jest marnym to powinnien się cieszyć, że tylu znakomitych muzyków zechciało na niego tyrać. Zabranie nazwy "Perfect" Zbyniowi to przynajmniej cząstkowa sprawiedliwość, bo kasę i sławę za zespół zgarniał głównie on.
OdpowiedzUsuńZrozum że nie mieli by czego grać gdyby wtedy tych kawałów im nie napisał
UsuńKozakiewicz skomponował lwią część repertuaru zespołu Test. Czy gitarzysta, który nie występuje pod własnym nazwiskiem, jest przegrany? Sądzę, że Kozakiewicz czy Sygit raczej mają być z czego dumni. A jeśli wóda ich pogrążyła, to pan Andrzej Kowalik powinien czuć z nimi jakieś mentalne pokrewieństwo. :)
OdpowiedzUsuńNikodem
Co do "Nie płacz Ewka" to gdzieś mi się obiło o uszy że utwór ten został na szybko na kolanie skomponowany gdyż w trakcie nagrywania płyty okazało się że zostało trochę miejsca i trzeba było coś dograć.A co do Hołdysa to należy jeszcze nadmienić że przecież był też producentem płyt innych artystów.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nagrali to jako ostatnie nagranie w czasie, o ile się nie mylę pierwszej sesji zrealizowanej na dziko, kolejne sesje też były zrealizowane na dziko. Z tychże sesji później Polskie Nagrania złożyły pierwszą dużą płytę zespołu. Utwór stał się przebojem roku 1981, w zasadzie wszędzie go grano - był chyba nawet większym przebojem niż Autobiografia.
UsuńZabawne ale słowa zespołu zostały opacznie zrozumiane, z tego powodu Hołdys
postanowił że nie bedzie go wykonywał więcej.
Gdyby były inne czasu twórca byłby ustawiony materialnie do końca życia a tak
w nowej Polsce odebrano artyście, twórcy, prawo do używania nazwy.
Zart i kpina.
A to ciekawe, którzy to artyści zostali wyprodukowani przez Hołdysa?
UsuńBył producentem płyty zespołu 100% Bawełny :))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, chętnie posłucham bo nie znam albo zapomniałem że, znam.
Usuń